Gościnni Norwedzy
Kiedy wsiedliśmy do autobusu, który jechał do Nesny, zrobiliśmy ogromne oczy, widząc skórzane siedzenia i foteliki do bezpiecznego przewozu dzieci. Te pojazdy w niczym nie przypominają naszych autokarów PKS. Wyglądają też lepiej od autobusów, jakich używa się do przewozów międzynarodowych.
Kiedy dotarliśmy do KOMMUNE NESNA, poprosiliśmy kierowcę o zatrzymanie się. Nie było z tym, najmniejszego problemu. Tu trafiliśmy do przemiłego młodego małżeństwa. Ci cudowni ludzie, gościli nas w swoim domu. Pożyczaliśmy od nich rowery, zwiedzaliśmy okolice i bawiliśmy się z ich dziećmi. Inni ludzie również zaskakiwali gościnnością. Chętnie zapraszali nas na kawę, ciastka i rozmowę.
W Norwegii przy większości domów ustawione są trampoliny. Z tej przyjemności musiałam skorzystać. Dominik patrzył z twardego gruntu i nie chciał nawet spróbować fantastycznej zabawy. Ja miałam niesamowity ubaw, fruwając 2 metry nad ziemią.
Po tygodniu spędzonym w tej pięknej miejscowości, wsiedliśmy na prom do Levang. Tam spotkaliśmy się ze znajomymi, którzy zabrali nas do Mosjoen.